- Znam świetne miejsce. Przy okazji mogłybyśmy tam zapolować i coś zjeść - Uśmiechnęłam się. Netir zastanowiła się chwilę.
- No dobra. Możemy iść.
Sprawdziła jeszcze czy pisklaki nie wypadną z klatki, troskliwie
pogłaskała Dektyt i wyszła za mną z jaskini. Wędrowałyśmy Księżycowym
Lasem, aż dotarłyśmy nad Kacze Jezioro. Było tu mnóstwo trawy i innej
zieleni, a dzięki obecności dużej ilości wody udało się jej nie wyschnąć
podczas upałów.
Netir od razu wzięła się do pracy i wykopywała wielką paproć. Ja z kolei
zakradłam się nad wodę. Po chwili wróciłam z dwoma kaczkami. (Te ptaki
są głupsze od kur... Jak tylko złapałam jedną to reszta zamiast uciekać
rzuciła się na mnie)
Netir już zabierała się za drugą paprotkę, więc odłożyłam mięso i
zaczęłam wykopywać mały tamaryszek. Po paru godzinach miałyśmy: trzy
paprocie, tamaryszka, małą sosnę, brzozę i jodłę oraz sporo mchu. Jakoś
zdołałyśmy dociągnąć to wszystko do jaskini Netir. Wilczyca
rozplanowywała położenie roślin, a ja przeszłam się po grunt. Kiedy
praca była skończona Netir nagle się poderwała i podbiegła do
kalendarza.
- Prawie zapomniałam! Przecież dzisiaj spotkanie Windy Feathers! - wykrzyknęła.
Bez zbędnego zamieszania pobiegłyśmy nas Szumiące Wodospady...
<Netir?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz