-...Netir-dokończyłam. Basior dziwnie się mi przyglądał. Nagle usłyszeliśmy wycie. Odwróciłam się z cichym krzykiem.
-To mi się nie podoba.
-Niedaleko są tereny mojej watahy. Dobiegniemy-powiedziałam szybko i zagwizdałam, wyciągając łapę, na której usiadła moja sokolica. Spojrzała na basiora czarnymi oczami-wyślę ją na zwiady...
-Aż tak jest wytresowana?
-Um... Zobaczymy. Ćwiczenia były, teraz praktyki-wyrzuciłam ptaka w górę, gwiżdżąc. Sokół mocno uderzył skrzydłami powietrze, wzbijając się ponad drzewa. Kiedy zniknęła, ruszyliśmy biegiem, niemalże na oślep. Usłyszeliśmy kolejne wycie. Przyspieszyliśmy tempo.
Względną ciszę rozdarł wrzask drapieżnego ptaka. Spojrzałam w górę, nade mną szybowała skrzydlata sylwetka. Na łapkach zobaczyłam dwa zielone liście-umówiony znak niebezpieczeństwa. Jeden oznaczał tylko tyle. że wilki są przy terenach. Dwa oznaczały pościg.
-Szybko, nie mamy czasu, śledzą nas i wiedzą gdzie jesteśmy!-krzyknęłam do basiora.
<Wenox?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz