W końcu doszłyśmy do spiżarni. Ponieważ ściemniało się (nienawidzę
ciemności), wróciłam do swojej jaskini. Jak tylko weszłam setki
świetlików poderwało się i jak co wieczór wykonywały coś w rodzaju
tańca. Przynajmniej ja to tak nazywam. Nie wiem czemu, zawsze kiedy
oglądam ich wariacje usypiam. W środku nocy obudziłam się bo coś
usłyszałam. Siedziałam bez ruchu udając posąg (tak, zawsze to robię). No
i zobaczyłam Lunę.
-No wiesz?! Żeby tak straszyć?! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
<Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz