Pałętałam się po terenach watahy. Doszłam do lasu. Zobaczyłam, jak w
moją stronę, biegnie lis. Nagle złapało go jakieś stworzenie.
- Co to jest?
Powiedziałam do siebie. Przed moimi oczami, pojawiła się piękna, czarna
orlica. Jej brązowe oczy wpatrywały się we mnie. Nagle pode mną
przebiegła mysz. Złapałam ją, i podrzuciłam do góry, Orlica szybko ją
złapała.
- Nieźle!
Uśmiechnęłam się do niej. Ta podleciała do mnie, i usiadła na moim ranieniu. Jej szpony, wbiły się we mnie.
- Ał! Wiesz co? Może zostaniesz ze mną?
Spytałam. Orzeł przytakną.
- To najpierw muszę se coś skombinować, żebyś mogła mi siadać na ramię...
Powiedziałam zamyślona. Znalazłam coś, jakby zbroję.
- Nazwę cię Tajga.
Powiedziałam, głaszcząc orlice. Ta przymrużyła oczy w rozkoszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz