Jęknąłem. W jednej chwili poczułem niewyobrażalny ból. Znów westchnąłem przeciągle, próbując pozbyć się tego nieprzyjemnego ucisku w gardle. Starałem się złapać oddech, ale to coś w mojej krtani mi przeszkadzało. Zacząłem się instynktownie rzucać po futrach, nadal miotając głową. Mimo to czułem, jak w moje płuca dostaje się tlen. Przez mechaniczne odruchy czułem jeszcze większy ból, ale nie potrafiłem nad tym zapanować, nadal wymachiwałem głową i łapami, starając się usunąć ten ucisk.
Nagle usłyszałem trzaśnięcie i krzyki. Poczułem, jak coś mnie przytrzymuje, zacząłem miotać się mocniej, byłem przerażony.
-Keazan, Keazan! Spokojnie, uspokój się! Słyszysz mnie? To ja, Anabeth!
Łapy, które przytrzymywały mi głowę lekko uderzyły mnie po policzku. Spróbowałem wyrwać łeb z uścisku, chciałem uciec, ale czułem, jak coś mnie trzyma. Nagle ucisk na około głowy zelżał, a po chwili coś wysunęło mi się z pyska. Zakrztusiłem się i zacząłem kaszleć. Po kilku rozpaczliwych wdechach poczułem się lepiej, otworzyłem oczy. Zobaczyłem kilka wilków, które stały na około mnie. Wziąłem głęboki oddech. Nadal było mi ciężko, ale teraz już uspokoiłem się. Przekręciłem głowę i zobaczyłem, jak jedna z wader wstrzykuje mi coś do żyły. Spojrzałem znów na Ann przerażonym wzrokiem. Nadal obejmowała moją głowę łapami, ale uścisk zelżał i już mogłem nią ruszać. Obejrzałem się na około. Zobaczyłem migający sprzęt koło mnie, długi stojak z kroplówką, z której biegła rurka do mojej łapy. Znów jęknąłem.
-Boli cię?-spytała mnie jedna z pielęgniarek. Kiwnąłem głową, nadal dysząc po stresie. Ann zdjęła łapy z mojego pyska i przeniosła na klatkę i lekko ucisnęła.
Moje reakcja była natychmiastowa; krzyknąłem i zwinąłem się rozpaczliwie. Ból powoli słabł, a po chwili znów rozgorzał w przednich kończynach i miednicy. Po kilku chwilach przestałem się zwijać, a jeden z basiorów ułożył mnie znów na plecach. Znów zamknąłem oczy i poczułem dziwne zimno w lewej łapie. Po momencie ból ustał, podłączyli mi nowy worek z płynem, ale czułem się o wiele lepiej. Chciało mi się spać, ale tę chęć przerwał mi głos Asuny;
-Keazan? Masz gościa...
<Ktoś? Może Ti-enne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz