-Miałem się nie moczyć... Ale skoro już tu jestem...Atak na mamę!!!- krzyknąłem i wraz z pięcioma małymi kulkami chlapaliśmy Gabrielle, która została przez nas otoczona więc żadnej drogi ucieczki, to znaczy z łatwością mogła przeskoczyć małe wilczki ale ćśśś...
W końcu, po kilku minutach chlapania Gabrielle się poddała i uroczyście mogliśmy ogłosić, że wygraliśmy!
-Ale to było nie fair! Było sześciu na jedną!- wymamrotała moja ukochana wypluwając z pyska wodę
-Wojna nigdy nie jest fair- powiedziałem z powagą, a potem śmiejąc się wyszliśmy z wody, to znaczy tylko ja i Gabi, bo maluchy nie miały zamiaru kończyć zabawy
<Gabi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz