Ruszyłam nad Góry Bratnich Dusz, gdzie miało się odbyć nasze święto. Na szyi miałam upleciony sznur kwiatów i wianek na głowie.
,,Szybko, bo nie zdążę!"
,,Mam równo wianek?"
Spojrzałam w wodę, obok której przebiegałam, nie zatrzymując się. Wszystko było ładnie. No nie do końca, bo nagle zderzyłam się z innym wilkiem.
-Przepraszam-wymamrotałam.
-Uważaj-mruknął ten ktoś. Rozpoznałam w nim Keazana.
<Keazan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz