-Gabrielle.
-Sierra.
-Przepraszam, za to...
***
Ale zacznijmy od początku.
Korzystając z tego, że maluchy siedziały w szkole, a Soul i Mer postanowili spędzić nieco czasu razem, postanowiłam się ,,odmłodzić". Wybiegłam jak strzała z jaskini i pognałam na oślep w las, wyjąc jak głupia. Dorosła alfa watahy. Brawo ja. Wleciałam na wzgórze i czując wiatr na pysku. Cofnęłam się lekko i poleciałam w dół. Po chwili nie mogłam się już zatrzymać. Po chili potknęłam się i stoczyłam na boku. Logiczne więc, że nie zauważyłam stojącej białej wadery, której podcięłam łapy. Obie wylądowałyśmy na grzbietach.
-Ał!
-Agh!
-Co robisz?-wrzasnęła. Mimo szoku moja osobowość się uniosła i wstałam z dumnym spojrzeniem.
-Robię obchód watahy-skłamałam-jestem alfą.
-Och, przepraszam.... Nie chciałam-pochyliła głowę.
-Nie przejmuj się. Nic się nie stało.
Zapadła chwila ciszy.
-Gabrielle.
-Sierra.
-Przepraszam za to...
<Sierra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz