Ciągnęłam nieprzytomnego basiora do jaskini, służącej nam za szpital.
-Ann! Asu!-krzyknęłam od wejścia. Obie wadery natychmiastowo przybiegły, po czym stanęły jak wryte.
-Boris?!
-Ale... jak?
-Nie ważne, bierzcie go ode mnie, zemdlał!
Pomogłam im wciągnąć basiora na nosze z drewna. Szybko odwiozły go do sali zabiegowej. Stałam tam jeszcze przez chwilę, po czym odwróciłam się i poszłam do siebie, aby opowiedzieć o wszystkim Mer, która obwiniała się o wszystko.
<Boris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz