Nadal kontynuowałam szkolenie Dektyt w połowie ryb. Coraz lepiej jej szło, coraz więcej lądowało przy moich łapach. Byłyśmy przy Rwącym Potoku, bo było tam mnóstwo dużych ofiar.
Właśnie czekałam, aż sokolica zanurkuje pod wodę pazurami, gdy usłyszałam ptasi krzyk. Obejrzałam się. Na niebie za mną zauważyłam latającego ptaka... drapieżnego. Poszłam do tamtego miejsca, gwiżdżąc cicho na Dektyt.
<Ktoś z drapieżnym ptakiem?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz