- Ufam ci - powiedziałam. Wyszliśmy z jaskini. Asch zdenerwowany przez chwilę chodził w kółko.
- Asch? O co chodzi? - zaczęło mi się udzielać zdenerwowanie basiora. Strażnicy... Gdzieś już słyszałam tę nazwę...
- Idziemy! - krzyknął Asch. Po chwili, przemoknięci do szpiku kości zostaliśmy zatrzymani przez Gabrielle.
- Gdzie wy idziecie?! Przecież strasznie leje, chodźcie do jaskini.
- Nie, Gab nie ma na to czasu! - warknął Asch. Alfa spojrzała na niego surowo.
- Co się dzieje? - spytała patrząc na mnie
- Eeee... nie wiem spytaj Asch'a - wilczyca spojrzała na mojego towarzysza.
- Albo mi to wyjaśnisz, albo nigdzie nie pójdziesz!!! - warknęła z całą
mocą Alfy. Asch i ja poszliśmy opornie za nią do jaskini alf... Tam
Gabrielle zaprowadziła nas do osobnej jamy, by nie przeszkadzały nam
szczenięta ( na które spojrzałam z zazdrością )
- Więc? Słucham was - powiedziała sucho wilczyca...
<Asch? Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz