Spojrzałem na nią z największą zawiścią na jaką było mnie stać, ale odpowiedziałem siląc się na spokój:
-Daleko na wschód, aż do gór.
-Wiesz, że nie mogę cię puścić.....-powiedziała twardo Gab.
-Wiesz, że i tak pójdę. Bez względu na to, czy mi pozwolisz czy nie. Bez względu na to, czy wyrzucisz mnie w tedy z watahy.
-A co z Asuną, podobno jesteście razem?
-Asuna...ja....-zmieszałem się. - To bez znaczenia.
-Bez znaczenia? Miłość i jej szczęście jest dla ciebie bez znaczenia?! - alfa podniosła głos.
-Teraz muszę znaleźć Aarona, nawet jeśli będzie mnie to kosztowało stratę Asuny.
Westchnęła i ten dźwięk poruszył długo skrywaną strunę rozpaczy w moim sercu.
-Kiedy cię pierwszy raz spotkałam, byłaś zastraszonym i zagubionym wilkiem. Zmieniłeś się. Tylko nie wiem czy na lepsze.
-Idę szukać brata - oznajmiłem. - Chcę tego i zrobię to nawet jeśli mi nie pozwolisz.
<Gab? Ti-enne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz