Siedzieliśmy obserwując księżyc, a dookoła latały małe robaczki.
-Ale tu pięknie- szepnąłem patrząc w oczy wadery
-Masz rację- wtuliła się w moje futro, objęło mnie magiczne uczucie...
Ta chwila trwała wiecznie...Lecz z pewną chwilą oboje odwróciliśmy
głowy, usłyszeliśmy wycie któregoś z basiorów, spojrzeliśmy po sobie, a
następnie ruszyliśmy w kierunku głosu, wtem krzyknąłem do wadery w biegu
-Kto to wył?
-Nie.. Mam...pojęcia..- powiedziała zdziwiona. Nagle na naszych oczach pojawił się...
<Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz