Nie mogłam spać. Była godzina 1.32. Wyszłam na spacer. Zaszłam nad
szmaragdowe jezioro gdzie zobaczyłam topiącego się szczeniaka.
Wskoczyłam do wody i wyłowiłam malucha.
- Dzi- dziękuje - wydukał
- Jak masz na imię? Kiedy się urodziłeś? -zadałam pytania
- L-leo. 17 luty. Z-zimno t-tu.
- O matko! Rzeczywiście! Chodź ze mną. W mojej jaskini jest ciepło.
- D-dobrze
Szczeniak poszedł za mną.
- To tu. Masz futro tam jele... - przerwałam pokazując szczeniakowi jaskinie.
Leo chrapał. Przykryłam go najcieplejszym futrem jakie miałam i wtuliłam go we mnie. Zasnęłam.
***********************
godzina szósta rano.
***********************
- Wstawaj! Wstawaj! - ktoś wołał
- C-co się dzieje?! - podskoczyłam
- Obudziłem się!
- A...ha.
- Nie powiedziałaś mi wczoraj jak masz na imię.
- Anabeth. Mogę cię adoptować?
- Tak!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - szczeniak wydarł się
Do jaskini wszedł Sam.
- Ann... Kto to? - wskazał na szczeniaka
- Leo! Adoptowałam go teraz. Znalazłam go topiącego się wczoraj.
Będziesz tatusiem. Oświadcz mi się i wszystko gotowe! - uśmiechnęłam się
< Sam jakaś reakcja? Pierścionek? Zachwyt? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz