Chwyciłam go za łapę, stojąc na
bezpiecznym kamieniu. Cięgnęłam z całej siły, aż w końcu
chlupnęło i odżuciło mnie do tyłu. Na szczęście przelecieliśmy
nad kałużą zabujczego błota i wylądowaliśmy na trawie. Boris
upadł na mnie, a ja leżałam na plecach.
-E, możesz ze mnie zejść?-O, tak... jasne... przepraszam.
<Boris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz