Po tym jak wyszliśmy od Gabrielle chciałam iść do domu. Sam mi nie pozwolił.
- Anabeth, chodźmy w inny koniec watahy. To ma być miły spacer.
- Yhh... - tylko westchnęłam
- No chodź. - nalegał Sam
- Ok.
Szliśmy dosyć długo. Szturchaliśmy się i było całkiem fajnie.
- O MATKO! - zawołałam
- Co? - Sam się zaciekawił
- P-patrz jakie śliczne miejsce! Czeka nas druga wizyta u Gabrielle! Ale najpierw... - pobiegłam na łąkę, a Sam za mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz