-Co tam niesiesz?-zapytałam ją.
-Y, nic. Nie zaglądaj, to prezenty dla
was!
-Ok, ok, nie patrzę. Leć do siebie,
zanim się zorientuję.
Wadera ruszyła w swoją stronę, a ja
do jaskini. Postanowiłam zrobić świąteczną potrawę. Rozppaliłam
ogień, a nad płomieniami zawiesiłam wydrążony kamień,
napełniony wodą. Kiedy zaczęła wrzeć, wrzuciłam do niej płat
mięsa sarniego, który wzięłam ze spiżarni. Kiedy trochę się
ugotowało i trochę tłuszczu wypłynęło, wrzuciłam do wody
podgrzybki i borowiki, które znalazłam na terenie wtatahy. Gotowało
się jeszcze z jakieś pół godziny i uznałam, że można jużpodać
i wylałam zawartość wydrążonego kamienia na inny, który był w
kształcie miski. Zanosłam potrawę do spiżarni i przykryłam
śniegiem. Kiedy przyjdzie czas na świąteczny posiłek, pstanowiłam
to odgrzać. Tak, wiem, ale nie miałabym czasu. Musiałabym jeszcze
zrobić prezenty dla sześciu wilków. Postanowiłam dać każdemu
coś innego. Wiedziałam, że Anabeth lubi pomarańczowy i
postanowiłam zrobić dla niej piękny dywan z dwóch danielich skór.
Wiedziałam, że teraz mają bardziej szarą sierść, a poza tym nie
ma ich już tutaj. Ja jednak miałam jeszcze trzy z początku zimy,
kiedy jeszcze były jasno pomarańczowe. Wzięłam parę i nawlokłam
źdźbło długiej trzciny na sosnową igłę. Zszyłam je wzdłuż
boków, dzięki czemu stworzyły ładny dywan. Zwinęłam go i
zapakowałam w torbę z zszytych liści jesiennych. Samowi dałam
dwie jelenie skóry do powieszenia na ścianach jaskini. Mystery
podarowałam naszyjnik z kamyczkiem w kształcie serduszka, który
znalazłam podczas obchodu terenów watahy. Soul'owi dałam trochę
świerzego, sarniego mięsa. Boris otrzymał piękny niebieski kamyk,
a Slade poroże wspaniałego jelenia. Zapakowałam wszystko i
zaniosłam pod nasze świąteczne drzewo, pod którym leżało kilka
paczuszek. Kiedy wracałam spotkałam Anabeth.
<Anabeth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz