wtorek, 24 lutego 2015
Od Temple-towarzysz
Rozmawiałem jeszcze chwile z Ryanem, kiedy Rose, jego tchórzofretka
wybiegła z jaskini, a Nathan poleciał za nią. Nie goniłam ich, niech
mają trochę wolności... Po jakichś 15 minutach, Nathan przyleciał
trzymając Rose w swoich szponach. Rayan przejął tchórzofretkę, i
pobiegł się nią zająć, a ja ruszyłam za ptakiem. Dobiegłam do lasu, ale
biegam dalej za Nathanem, w końcu, orzeł doprowadził mnie do małej
laczki w lesie. Nie uwierzyłam własnym oczom! Na łące, pasło się stado
dzikich koni! Jeden z nich, mnie zauważył. Podszedł z zaciekawieniem.
Że też nie uciekał?! Powąchał mnie, i parsknął. Nic ciekawego, zaczęłam
iść w stronę domu. Ogier ruszył za mną. Bardzo mnie to zdziwiło. No ale
cóż. Zatrzymałam się, ogier też. Podeszłam do niego, on się nie
ruszał. Nathan patrzył na całe to zajście z zaciekawieniem. Podeszłam
do boku konia, i spróbowałam się na nie wdrapać. Zostałam zrzucona.
Wstałam, wzruszyłam ramionami, i wróciłam do jaskini, ale oczywiście
koń za mną... Trudno, nazwę go Gold, zobaczymy co będzie dalej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz