Wstałam. Plany na dziś: leżeć. Nie zdążyłam znaleźć partnera. Nagle ktoś zapukał.
- Tak?
- Hej Caroline.
- Cześć Gabrielle. - odpowiedziałam zawiedziona.
- Mogłabyś...
- Tak.
- Ale jeszcze...
- Co mogłabym?
- Zająć się moimi szczeniakami?
- Tak. Gdzie są?
- Tu. - za wadery wyleciało pięć małych kulek. - To są: Silver, Rocket,
Braven, Kiere i Mile. - wskazywała po kolei. I tak właśnie minęło mi to
święto. Opieka nad piątką urwisów byłą nielada wyzwaniem ale cóż... Pod
wieczór Gabi je odebrała.
Ja to robię codziennie :) zmęczona?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz