Całowaliśmy się tak dłuższą chwilę. Aż w końcu zabrakło nam powietrza... Odsunęłam się od basiora, i pokręciłam głową.
-No co? - Zapytał się mnie Rayan.
-Hah, nic. - Odparłam, wiedząc że ma "brudne" myśli. Poszliśmy do mojej
jaskini... Kiedy Rayan poszedł się zdrzemnąć, ja powędrowałam do
Borisa, po moją sukienkę (w sklepie jest napisane że mamy składać do
niego zamówienia). Przyszłam, i zapukałam do "drzwi".
-O, cześć. - Powiedział do mnie basior.
-Hej, jestem po sukienkę. - Odparłam.
-A, tak. Jest już gotowa. - Powiedział Boris.
-Okej, dzięki. - Odpowiedziałam, zapłaciłam za nią, i poszłam. W
jaskini ją przymierzyłam. Była piękna, Rayanowi się spodoba. Nathan
patrzył się na mnie, z podziwem. Ale zaraz, gdzie jest Nirvana... Chyba
uciekła! Zajęłam sukienkę, i odłożyłam w czystym miejscu. Szukałam
szynszyli po całej jaskini, ale nigdzie jej nie było. Spojrzałam na
Nathana, ale on nie wygląda jakby ją zjadł... Podfrunął do drzwi. I
wyjrzał przez nie, jakby chciał mi coś pokazać.
-Co się stało? - Zapytał się mnie Rayan.
-Nirvana uciekła - Odpowiedziałam, nie zastanawiając się kiedy basior się obudził.
-Szkoda... - Odparł Rayan. Przytuliłam się do basiora, i westchnęłam,
gryzoń długo nie przeżyje sam w takim miejscu... No ale cóż...
<Rayan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz