Postanowiłem pójść jeszcze na spacer. Wyszedłem z jaskini, i ruszyłem w
stronę Szumiących Wodospadów. Po drodze usłyszałem pisk jakiegoś
zwierzęcia. Ruszyłem szybciej. Na miejscu, rozejrzałem się dookoła. Na
skalnej półce wodospadu, wisiała cała mokra tchórzofretka. Podbiegłem i
krzyknąłem:
-Puść się!- Zwierzę nie zwlekało, rozluźniło łapki, i poleciało razem z
wodą. Złapałem ją. Odstawiłem tchórzofretkę na ziemię, i się jej
przyjrzałem. Cała się trzęsła z zimna, wyglądała żałośnie, była cała
mokra. Pokręciłem głową, i wziąłem ją w pysk, jak szczeniaczka...
Poszedłem do jaskini. Już w domu, wysuszyłem tchórzofretkę, i zrobiłem
jej małe legowisko ze skór po zającach. Spojrzała się na mnie wdzięcznym
wzrokiem, i zasnęła w swoim "łóżeczku".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz