Weszłam do jaskini chcąc się wypakować. Spojrzałam w stronę ognia. Oczy mi się szerzej otworzyły. Skorupka jaja smoka była popękana, a same jajko dygotało. Zwołałam wilki. Po paru chwilach wszyscy stłoczyliśmy się na około paleniska. Zgasiłam ogień wodą i wyjęłam jajo. Czekaliśmy w napięciu. Po kilku minutach góra skorupki wystrzeiła do góry. Nagle zmotworu wyłoniła się biała masa. Po woli wyłaziła na ziemię. Nagle cała skorupa pękła i się rozpadła. Małe smoczątko wykluło się.
-Jak je nazwiesz?-spytała Gogo.
-Saphira-odpowiedziałam. Dotknęłam malucha. Zawarczało przyjacielsko. Narodziła się nowa przyjaźń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz