Chciałam przeszukać dokładnie naszą watahę, aby sprawdzić, ile jeszcze jest pięknych miejsc. Szłam na zachód, tak aby zobaczyć Jezioro Serc i pójść jeszcze dalej. Ujrzałam je. Wyglądało przepięknie, skąpane w promieniach śpiącego słońca. Posiedziałam tam, zauroczona widokiem. Westchnęłam parę razy i położyłam się na brzuchu, aby poczuć woń trawy.
,,Ciekawe, czy kiedyś przyjdę tu z kimś, kto utopi moje serce w tych wodach"-pomyślałam. Nagle zorientowałam się, że Księżyc wychyla nieśmiało zza Gór Bratnich Dusz. Otrząsnęłam się i ruszyłam w dalszą podróż. Biegłam, jakbym chciała dogonić zachodzące słońce, jakbym mówiła mu ,,Czekaj, ja mam jeszcze coś do powiedzenia!". Nagle stanęłam jak wryta. Zatrzymałam się na szczycie wzgórza. Zaparło mi dech w piersiach. Ujrzałam taki oto widok:
-Jak.. tu jest... pięknie-westchnęłam. Zeszłam w dół, uważnie stąpając, aby nie naruszyć żadnego błyszczącego kwiatka. Znałam to miejsce, wydawało mi się znajome, ale... skąd? Nadal dumałam nad tym, byłam pewna, że kiedyś, gdzieś o tym czytałam, lub słyszałam od starszych wilków. Tylko... co to było? Legenda, o tym miejscu była legenda, tylko jaka?! Wydawało mi się, że wokół mnie są żywe istoty. Wilcze istoty. Dlatego nie miałam zamiaru ich zniszczyć... w znaczeniu roślinek. No bo... jaka inne żyjące stworzenie tu było?
,,W pięknym kwieciu zaklęci ci, którzy nie ujrzeli futra swej matki".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz