Obudziłem się sam. Blusji nie było obok mnie. Pewnie gdzieś poszła zapolować, czy coś..
Ach, dziś Wigilia! Trzeba zapakować prezenty i w ogóle... No tak! W swojej jaskini miałem prezent dla Blusji...
Wstałem i westchnąłem. Trzeba jej poszukać..
- Blusji?- spytałem niemal szeptem. ( na pewno mnie usłyszy...)
Zacząłem iść w stronę lasu. Tam, usłyszałem szmer. By sprawdzić co go
robiło, wystawiłem nos zza kamienia. Do mego nosa dostał się zapach
Blusji. Wdrapałem się na drzewo, po czym skoczyłem przed nos Blusji.
- Hej.- uśmiechnąłem się, wesoło merdając ogonem.
- Wystraszyłeś mnie!- wrzasnęła.
- No tak, przepraszam. A jak tam twoje przygotowania na Wigilię?
Blusji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz