Szłam spokojnie ciemnym lasem. Sam las w sumie nie był ciemny... Po prostu
nadchodziła już noc... Ehh, muszę znaleźć miejsce do spania! Po chwili
stwierdziłam że pójdę spać na jakimś niskim drzewie. Znalazłam idealne,
wspięłam się na nie i położyłam na najgrubszej gałęzi. Samotność mi
odpowiadała, jednak miałam powoli dosyć tej ciągłej męki związanej z
brakiem możliwości porozmawiania z kimkolwiek... Mam nadzieję, że uda mi
się kogoś spotkać. W jednej chwili zasnęłam. Ze snu wyrwały mnie kroki, a
rozbudził mnie mój upadek z drzewa... Natychmiast zerwałam się na łapy,
ale zakręciło mi się w głowie od tego gwałtownego ruchu. Znowu
upadłam... Ale ze mnie niezdara! Leżałam tak przez chwilkę kiedy
podszedł do mnie jakiś wilk...
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz