- Lepiej uciekaj ile sił w łapach!- Krzyknąłem biegnąc za nią. Wleciała do lasu.
Gdy byłem za nią, skoczyłem na gałąź i odbiłem się od niej, lądując na
Blusji. Turlaliśmy się w dół. W końcu zatrzymał nas niewielki pagórek na
łące.
Leżałem na Blusji, sapiąc ze zmęczenia. Na moim pysku pojawił się uśmiech. Położyłem się obok wadery.
- Jeszcze raz..?- Spytałem cicho. Ta spojrzała na mnie, po czym wstała i zaczęła wolno truchtać.
Podbiegłem do niej.
- A ty gdzie?- Uśmiechnąłem się.
Szedłem obok, naśladując ją. Miałem uniesioną głowę, lekko przymknięte
oczy, a moja łapy poruszały się z gracją- jedna po drugiej.
- Ej!- Zaśmiała się w końcu wadera.
- A..Blusji?
- No?
- Bo...- Zacząłem, siadając.
- Bo...?
- W sumie...nie ważne. Siadaj.- Poklepałem miejsce obok siebie.
<Blusji?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz