Wgryzłam się w zamarznięte drewno, również napierając przednimi łapami. Soul ciągnął z drugiej strony. Siłowaliśmy się przez kilka chwil, aż nagle usłyszałam trzask i pal złamał się w pół. Opadłam na ziemię, chwytając mocniej kołek.
Weszliśmy do jaskini. Spojrzałam nerwowo a leżące wilki.
-I jak my to przeiesiemy?
-Spróbujemy jakoś. Ewentualnie Boris dostanie po głowie-mruknął Soul, wykręcając sobie głowę, żeby spojrzeć sobie pod łapy. Ostrożnie przechodziłam między wilkami, omijając uszy, pyski i ogony. W końcu dotrliśmy na środek, gdzie już dogasał ogień. Dorzuciliśmy drewno i zaczęłam rozniecać ogień.
Ułożyłam się wygodnie na futrze, sięgając po kawałek jeleniego mięsa. Zapatrzyłam się płomień, żując jedzenie. Szczeniaki spały koło mnie, przepychaąc się we śnie. Soul usiadł koło głowy Mer, patrząc po kolei na każde ze szczeniąt.
Niebo przybrało odcień jasnego różu, który przebijał się przez ołowiane chmury. Poczułam zimny wiatr, a kilka białych płatków osiadło na moim nosie.
<Soul?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz