- Okey! No to do zobaczenia!
- Tak, tak.
***
- Mer! - zawołałam do biało-szarej wadery.
- Cii! Maluchy zasnęły. - uciszyła mnie złotooka.
- A, okey. - szepnęłam. - Chciałam ci jakoś pomóc ale widzę, że masz aktualnie spokój.
- Tak można powiedzieć. Co tam u ciebie Ann? Widziałaś jakieś nowe tereny?
- Niezbyt... - zamyśliłam się. - Nie chciałabyś zabrać szczeniąt jak się obudzą i pójść ze mną pozwiedzać?
- W sumie... Mały spacer nie zaszkodziłby nikomu.
- Dobra.
Po 30 minutach usłyszałyśmy wesołe szczekanie.
- Malce! - zawołała Mer. - Idziemy na spacer!
- YEYYYYYY!!!!!!!!! - zachwyciły się wilczki.
- Pamiętajcie. Nie odbiegać za daleko. - upomniała je wadera.
- Noo dooobrze. - zgodziły się.
Wyszłyśmy z jaskini i ruszyłyśmy przed siebie. Potworki zwane potocznie
dziećmi, biegały ile sił w ich łapkach. Po chwili ujrzałyśmy piękne
lekko zamrożone jezioro. Chciałyśmy iść dalej ale zwierzaki były
padnięte. Wróciłyśmy do jaskini.
- No dobra Mer. Fajnie było się z tobą spotkać. Ja już pójdę. Papa.
- Do zobaczenia.
Odwróciłam się i poszłam do swojej nowej jaskini. Miałam tam małe
jeziorko, które na szczęście nie było zamrożone. Napiłam się wody. Po
chwili usłyszałam głośne burczenie w brzuchu. Zachichotałam. Pora coś
zjeść. Idę szukać Gabi i czas na polowanie! Moje poszukiwanie nie trwały
zbyt długo, ponieważ Gaba wparowała do mojego mieszkanka.
- Idziemy? - spytała patrząc na mój brzuch, który znów wydał ten dziwny dźwięk.
- Idziemy. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
< Gaba? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz