Biegliśmy z Asch'em od kilku bardzo długich godzin. Po prostu PADAŁAM ze zmęczenia, jednak basior z determinacją gnał na przód.
- Dochodzi północ - szepnęłam
- I co z tego? - warknął cicho - jesteś wilkiem, tak? - kiwnęłam łbem - to nie marudź
Biegliśmy dalej. Zaczęłam myśleć o Hermesie, którego zostawiłam u Netir. I o Aaronie, który jest gdzieś... I o babci, i o...
- Już wiem! - wykrzyknęłam zatrzymując się.
- Co?
- Wiem kim są ci twoi strażnicy! To wilki połączonej magii! Wilki burzy!
A "Źródło" to ich siedziba! Aaronowi nic nie jest! Został po prostu
przyjęty!!!
- Przyjęty do czego?! - Asch popatrzył na mnie jak na szaleńca
- Nie rozumiesz? Wilki burzy zwane Strażnikami to wilki poszukujące
silnych źródeł magii. Gdy Uciekaliście przed burzą - uciekaliście przed
NIMI!
- Nadal nic nie rozumiem! - przerwał mi Asch
- Zobacz - powiedziałam. Skupiłam się, a końcówka mojego nosa zaczęła
świecić. Skierowałam głowę w stronę torby, którą miałam na grzbiecie i
otworzyłam ją. - To jest magia prosta. Magia druidów. Można to też
nazwać telekinezą. - basior patrzył na mnie ze spokojem.
- Ar... on tak robił. Często mnie podnosił, gdy byliśmy szczeniętami. - powiedział
- W przyrodzie występuje 8 sił: ogień, woda, powietrze, ziemia, natura,
lód, światło i ciemność. Powierzchownie wszystkie mają te same moce-
telekineza, oswajanie zwierząt innych niż wilki, wyrabianie
przedmiotów... Ale każda siła ma też pojedynczą moc tylko dla siebie-
sterowanie swoim żywiołem oraz zmiana postaci. Są to na przykład..
-Skończ te studia! - krzyknął Asch
- Och.. no tak... chodzi oto, że wilki bogate w magię lecz nie
posiadające wyodrębnionej siły przyłączają się do Wilków Burzy... bo
mają wszystkie siły natury. Czyli Ar został przyjęty. Jest bezpieczny.
Jedyna rzecz jaką zrobił było to wyjście na świat... by pożegnać się z
ciałem lub wrócić do wilków. Bez mocy lub osłabiony. A dla nas oznacza
to to drugie.
- Dlaczego jesteś tego taka pewna? I co to za utrata ciała?
- Aaron stałby się burzą. I żyłby w nieskończonych łowach, Jednak zanim
się rozeszliśmy powiedział mi, że idzie tylko coś załatwić... i że
wróci. Myślałam, że chodzi mu o ciebie. Jednak... on... zrezygnował z
nieskończonej mocy! Tylko by do mnie jeszcze wrócić... - usiadłam i
długo przeciągle zawyłam. Odpowiedziało mi równie długie wycie. Jedyne
jakie rozpoznawałam- nie przenikliwe wycie babci- mocne i silne wycie
Aarona. Łzy napłynęły mi do oczu.
- To on! On wraca! - i popłakałam się na dobre...
<Asch?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz