Tym razem udałam się na północ, tak, aby minąć dawne tereny jeleni i Góry Bratnich Dusz. Spakowałam się nieco i ruszyłam w podróż. Najpierw wolnym spacerkiem, potem wolnym truchcikiem. Po jakiejś godzinie minęłam Góry, a następnie dawne ,,obozowisko" naszej zwierzyny. Potem minęły kolejne półtora godzina, aż doszłam do krańca lasu. Zrobiło się fioletowo, a po kolejnych kilku minutach weszłam do pięknego korytarza. Patrzyłam w górę, zachwycona ciasno splecionymi gałęziami. Było tak mnóstwo pięknych ptaków i motyli.
-Jak tu cudownie!-krzyknęłam. Rozległ się świergot, naśladujący brzmienie moich słów. Podobno zabiło się tu dziesięć sióstr, które zmieniły się w piękne drzewa. Z ich korzeni wyrosły inne. Przeszłam od początku do końca, za tunelem była piękna, zielona polana. Mimo tego zawróciłam i jeszcze raz przeszłam się korytarzem. Ruszyłam z powrotem, do Gabrielle. Wpadłam do jej jaskini, Alfa dawała wilczętom mięso.
-Gabrielle!
-Witaj, Netir
-Netir?
-Netir!
-Kto to?
-Nie wiem...
-Cicho, dzieciaki. Jedzcie kolację-powiedziała do szczeniąt i podeszła do mnie.
-Co znów odkryłaś?
-Piękne miejsce, na prawdę.
Opowiedziałam jej wszystko. Zdziwiło mnie to, że Gab cały czas uśmiechała się ze zrozumieniem
-O co chodzi?
-Czekałam tylko, aż ktoś odkryje to miejsce...
-Wiedziałaś o nim?!
-Tak... też się tak zachwycałam jak ty. I nadal tak jest-puściła do mnie oko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz