Ruszyłem spacerkiem bo plaży koło morza bursztynu. Nagle coś błysneło w oddali. Zaczołem biec w tamtą stronę.
xXx
Gdy dobiegłem na miejsce byłem na jakiejś łące. Rosło tam pełno kwiatów.
A niebo było takie piękne... Usiadłem pod drzewem wpatrzony w niebo.
Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. Gdy się obudziłem siedziała przy
mnie Sabine.
- O hej Sabine....Sabine?!?!?!
- Witaj Borisie - powiedziała z uśmiechem
- C-co ty tu robisz?
- To magiczne miejsce...Jak tutaj zostaniesz zostanę z tobą na zawsze
- Ah tak ? - poczułem że znów zasypiam
- BORIS!BORIS! - usłyszałem znajomy krzyk
- Kto to? - powiedziałem, spoglądając na Sabine.
- A czy to ważne? - powiedziała z uśmiechem spoglądając w niebo
- BORIS! - znów usłyszałem ten krzyk, tak, to była Mer
Nagle poczułem, że ktoś mną trzęsie. Była to Mer.
- Idioto!- powiedziała mocno mną przytulając
Dalej siedzieliśmy pod tym samym drzewem przed którym spotkałem Sabine.
- C-co się stało?
- Znalazłam cię tutaj , myślałam że śpisz, ale gdy podeszłam nie oddychałeś - powiedziała z łzami w oczach
- Ah tak....
- Idziemy jest tutaj niebezpiecznie!-pociągnęła mnie w stronę jaskini Gab.
xXx
- Widziałeś Sabine?!?!?! - powiedziała zaskoczona Gabrielle
- I nie oddychał - dodała Mer
- T-to po prostu niebezpieczne miejsce
- To może być poważna choroba, niech Ann cię zbada
- Ale....
-Bez gadania!
- Dobra Mer, pokaże ci gdzie to jest - powiedziałem wychodząc z jaskini
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz