-Jeśli zaraz ci tego porządnie nie zmyję, to możemy to jeszcze naprawić-włożyłam mu zamaszyście łapę do wody. Basior skrzywił się i syknął. Po kilku chwilach wyjął ją. Palenie musiało ustać, bo nie było na nim widać bólu.
-Chodźmy teraz do Ann... Ona musi ci to opatrzyć.
<Ichi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz