Mimo wszystko musieliśmy czekać nieco dłużej niż kilka chwil. Siedzieliśmy tam, a wskazówki zegara przesuwały się nad wyraz wolno. Krótsza zdawała się w ogóle nie poruszać. Pierwsze okrążenie... Ile to jeszcze będzie trwać? Drugie okrążenie... Tematy się wyczerpały, rozmowa i tak nam się nie kleiła... Trzecie i czwarte spędziłam wpatrując się niemo w ścianę. Po piątym niebo zaczęło się ściemniać.
-Boris? Idziemy już do domu?
Nie odpowiedział. Dopiero teraz zorientowałam się, że przysnął.
<Boris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz