Kontynuowałam trening Dektyt. Coraz lepiej sobie radziła... jeśli można to tak ująć. Właśnie wracałyśmy z udanego polowania, gdy nagle usłyszałam głośny trzask i zduszony krzyk. Szybko tam pobiegłam. W zamszonym rowie ujrzałam przewróconego wilka, a nad nim złamaną gałąź.
-Nic ci nie jest?-spytałam go lub ją.
<Ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz