-Jasne-powiedziałam. Podeszłam do
największej półki, jaką Soul miał w swojej jaskini i przejrzałam
kilka dzieł, czasem coś otwierając, czytając co nieco, zamykając
i wzbudzając chmurę kurzu. Nic nie znalazłam, więc swoje
poszukiwania przełożyłam na wysoki stor innych tomów, na które
nie było miejsca.
-Mam!-krzyknęłam. Anabeth wzdrygnęła
się i podeszła do mnie.
-O, super! A masz może te maliny?
-A tak, jasne. Chodź-odparłam i
pociągnęłam za sobą Ann. W spiżarni wręczyłam jej kosz tych
owoców.
<Anabeth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz