- Do kiedy mam czas? - spojrzałem na nią przekręcając głową
- Hmmm.... do jutrzejszej nocy, będę tutaj czekać - zachichotała złośliwie
- Jasne, a co będę za to miał jak to przyniosę ?
- Powiem ci, jak przeżyłam wojnę i tutaj dotarłam
- Okej, to idę
- Bezpiecznej drogi - uśmiechnęła się i lekko pocałowała mnie w policzek
Ruszyłem szybkim biegiem w stronę Księżycowego Lasu. Po długich
poszukiwaniach, znalazłem stado księżycowych jeleni. Szybko schowałem
się za krzakami i wpatrywałem się w ich sylwetki z uśmiechem. Wadera
miała rację. Gdy wyskoczyłem zza krzaków i dorwałem jednego, padł martwy
na ziemię. Jego mięso zatachałem to spiżarni a sam ruszyłem w
poszukiwaniu przepisu na resztę zupy. Najpierw ruszyłem do biblioteki.
Szukałem bardzo długo, bo była już tak 9 rano. Nagle przypomniało mi się
coś. W końcu Gabrielle ma tego pełno u siebię ! Ruszyłem truchtem w
stronę jej jaskini. Na szczęście nikogo nie było. Po cichu zakradłem się
do półki z przepisami Gabrielle. Chwilę to trwało ale w końcu
znalazłem dziwną fiołkową książkę z wizerunkiem pełni księżyca. Zacząłem
przeżucać kolejno strony. Były tam przedziwne potrawy i napoje . W
końcu znalazłem .... Zupa z księżycowego jelenia! Szybko przeczytałem co
będzie potrzebne i jak przygotować. Później odłożyłem książkę i
pobiegłem do jaskini. Musiałem jeszcze tylko załatwić księżycowe jagody.
Pobiegłem (znów) do Księżycowego Lasu. Po długich poszukiwaniach
znalazłem cały ich krzak. Zabrałem kilka i wróciłem do siebie. Szybko
wziąłem drewnianą miskę z półeczki i nalałem do niej wody ze źródełka.
Później rozpaliłem ognisko i postawiłem nad nim kamienny garnek. Szybko
poszatkowałem wilcze jagody i wrzuciłem do garnka, a później mięso z
księżycowego jelenia. Gdy zupa była gotowa, była akurat noc. Nalałem ją
do drewnianego naczynia i pobiegłem w stronę lasu. Czekała tam już
gotowa wadera.
- Witam panią, mam coś dla pani - wskazałem na zupę
- Borisku, kochanie, a myślałam że już mnie wystawisz - wyrwała mi naczynie z łap
- A gdzie moja nagroda? - zrobiłem szyderczy uśmieszek
- Słonko a czy to ważne ? - okryła się swoim czarnym płaszczem i zniknęła
END
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz