Tajemnicze wydało mi się to, że Gabrielle tak nagle stała się dla mnie
miła, lecz mimo wszystko zamiast iść do jaskini postanowiłam iść na
,,swoje" wzgórze dokończyć książkę... I jak zwykle zasnęłam a kartce
pergaminu, z niedokończonym rysunkiem błękitnej istoty wyglądającej jak
jeleń...
***
-Mer.. Mer!- usłyszałam głos ojca
-Taaaak?- przeciągnęłam się
-Zapomniałaś gdzie mieszkasz?
-Co..? Nie, jasne, że nie...
-Co tam narysowałaś?- zainteresował się
-NIC!- orzekłam chowając pergamin
-Jak chcesz, chodź na śniadanie.
-Już umiem polować!- wstałam radośnie
-Na serio?
-Tak, Gabrielle mnie nauczyła! Wczoraj złapałam pierwszego zająca!
-A sarna?
-Jeszcze nie...
-A nauczyć cię?
-Jasne!!- odrzekłam uśmiechnięta- Tylko pójdę schować książkę, a ty czekaj na mnie tutaj!
-No, tylko się nie guzdraj!
uśmiechnęłam się i odbiegłam z książką w pysku
***
-Jeeestem!- podbiegłam szybko do taty, zza niego wyłoniła się Gabrielle-
Witam..- zeszłam na oficjalny ton... właściwie to nie wiem jak
powinnam się zwracać do alfy...
<Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz