piątek, 19 grudnia 2014

Od Gabrielle, cd. Soul


-Dobranoc-odpowiedziałam. Patrzyłam jeszcze długo na wejście, już po tym jak Soul wyszedł. Zadumałam się. Tamta sąsiednia wataha była mała i niezorganizowana, alfą został niedoswiadczony i młody basior. Dopuścili się napaści na mnie, czyli tym samym na moją rodzinę. Nagle po prawej stronie zrobiła się mała kałuża krwi. Westchnęłam i wstałam. Na dworze znalazłam liście pokrzywy leczniczej. Zerwałam trochę i przyłożyłam do rany. Zapiekło, ale nawet tego nie poczułam. W znaczeniu... Czułam, ale nie docierał do mnie ból. Zachodziłam w głowę, co teraz robić. Jednak miałam powoy do dumy-zanim przyszedł Soul, zdążyłam połamać basiorowi kości w ogonie i nieźle pogryźć tamtą waderę. Znam dobrze taktyki wojenne i łowieckie, przydają się. Zastanawiałm się nad wojną. Nie chcę jednak rozlewu krwi moich wilków. Zobaczymy. Jeśli jeszcze raz wepchną na tereny watahy swoje tyłki, dojdzie do przemocy. Trudno, będą sami się prosić, a ja postaram się, aby moja rodzina nie odniosła nawet zadrapania. Westchęłam. Nie mogłam spać tej nocy. Dużo się wydarzyło, a sen nie pozwalał mi odpocząć. Zeskoczyłam z posłania i udałam się nad Szmaragdowe Jezioro. Usiaddłam przy brzegu, tak, że woda delikatnie podmywała moje łapy. Nagle usłyszałam kroki, chwilę później poczułam na swoim barku dotyk młodej wadery.

<Mer?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz