Młoda wadera szybko doścignęła
królika. Wykonała skok, jednak źle wymierzyła i upadła na pysk.
Zaczęłam się śmiać. Podeszłam do niej i pomogłam jej wstać. W
oczach Mer szkliły się łzy.
-Nie przejmuj się tym-powiedziałam na
pocieszenie i otrzepałam białą sierść z piachu i trawy- nikomu
na początku nie wychodzi. Powiem ci, że radziłaś sobie lepiej niż
ja, podczas swojego pierwszego polowania na królika.Mer patrzyła na mnie, uśmiechając się.
-Może... spróbuję jeszcze raz?
-Proszę bardzo, ale wątpię, żeby nawet mi udało się upolować zajączaka, który jest w takim stanie. Pójdziemy na inną polanę.
Kiedy doszłyśmy na łączkę pełną królików, wciągnęłam Mystery za krzak. Wytłumaczyłam jej, jak się ma zakraść do zająca, tak aby nie usłyszał jej kroków. Wadera wykonała moje instrukcje, i po paru chwilach trzymała w zębach młodą zdobycz.
-No, i to się nazywa piękny skok-pochwaliłam ją- zatrzymaj skórę i mięso, należy ci się. Idź pochwalić się tacie, ja będą u siebie- z tymi słowami, odwróciłam się i odeszłam.
<Mer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz