Jeszcze chwilę przyglądałem się tafli wody i myślałem co zrobić...
Skończyło się na tym, że wróciłem do Mer i zaczęliśmy rozmawiać o
wszystkim, lecz myślami wędrowałem po przeszłości, w końcu usłyszałem
głos wadery
-Tato... Wszystko dobrze..?
-Co..?
-Czy wszystko dobrze...?
-Tak, tak....Jasne, że jest dobrze- mruknąłem rozglądając się. Nagle
usłyszałem znajomy głos- Zaraz wracam!- wyrwałem się z jaskini i
pobiegłem w kierunku dźwięku. Gdy wbiegłem do jaskini Gabrielle,
zauważyłem ją przygwożdżoną przez młodego czarnego basiora. Od razu
rzuciłem się na wilka, który wypuścił Gabrielle i zajął się mną, kątem
oka zobaczyłem jak wadera walczy z inną siwą waderą. Ja i czarny basior
przeszliśmy do stojącej pozycji. W końcu usłyszałem krzyk
-Kate! Wynosimy się!- pisnął wilk upadając. Skoczyłem mu do gardła, a
siwa wadera wybiegła. Czarny oderwał mnie od siebie i ruszył w kierunku
wyjścia, popędziłem za nimi kilometr od terenów watahy po czym wróciłem
do Gabrielle
-Wszystko dobrze? Kim oni byli?!- potruchtałem do siedzącej wadery
-Tak... Chcieli przejąć watahę lub jej tereny... -Nastała chwila ciszy- dzięki za ratunek.. Znowu...
-Takie stanowisko- rozejrzałem się po jaskini- A nawet gdyby nie
stanowisko, to bym mógł ratować cię codziennie- uśmiechnąłem się
podchodząc do kamiennych drzwi- Dobranoc- szepnąłem
<Gabrielle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz