Uf. Maluchy już nieźle podrosły. Niedługo będą musiały pójść do szkoły. W każdym razie, stwierdzam, że Mer jest kochana. Scena z rana:
Siedzę z maluchami, szczeniaki się bawiły, były już po posiłku. Ale toś musiał ich pilnować. Nagle do naszej norki, którą wykopał nam Soul, weszła Mystery.
-Cześć Gabrielle.
-No hej, młoda.
-Zmęczona?
-Pogryzione uszy i ogon. No raczej.
Wadera się zaśmiała.
-Idź się przejść, zmienię cię-powiedziała.
-Nie, no nie trzeba.
-Nie ma, że nie. Już, wynocha-zaczęła mnie wypychać nosem z jaskini.
-Kochana jesteś-stwierdziłam, wyczołgując się z nory. Postanowiłam się przejść. W sumie... mam kiepskie kontakty z niektórymi wilkami. Przy najbliższej okazji, muszę się z kimś spotka... Nie zdążyłam nawet dokończyć myśli, a ktoś na mnie wpadł.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz