Zaśmiałem się.
-O co chodzi? - spytała urażona.
-O to, że jednak coś nas różni. Pochodzimy z dwóch różnych światów. Wiesz, u mnie nie było mowy, żeby śmiać się z alfy. Ktoś z takim stopniem był nietykalny, był Bogiem. Chyba nigdy się nie oduczę szacunku do przywódcy watachy, który wpajano mi od małego - zamyśliłem się, w końcu to wszystko już było, to nic nie znacząca przeszłość, z którą powinienem zerwać.
Po dłuższej chwili, postanowiłem przerwać milczenie:
-Wiesz, obiecuję, że nigdy nie będę się z ciebie śmiał.
<Asuna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz