Spojrzałam na mojego partnera.
-O mało go nie upolowałam-stwierdziłam i chwyciłam młodego za skórę na karku- idziemy-powiedziałam. Gdy tylko wyszłam zza krzaków, maluchy, piszcząc przypadły do mnie i Soul'a. Postawiłam Bravena na ziemi i usiadłam przed całą grupką.
-Dzieci, spokój-powiedziałam twardo. Szczeniaki, mimo, że często wariują, zawsze słuchają się Mer, mnie i Soul'a- pewnie zauważyłyście, że Bravena przez jakiś czas nie było.
-Poszedł na stronę!-krzyknęła Mile.
-Spokój-zarządził Soul.
-Proszę, aby ŻADNE z was nie oddalało się bez naszej wiedzy. Ani nie zasypiało-spojrzałam na partnera- bo może stać się coś złego, zrozumiano? Żadnego łażenia w krzaki, żadnej kąpieli bez naszej wiedzy i zgody. To jest bardzo ważne, i jeżeli złamiecie tę zasadę, będzie czekać was kara.
-Gorsza niż za pogryzienie skór?
-I bicia się w domu?
-I męczenia Kalie?
-Tak. A co to ma znaczyć ,,za męczenie Kalie"?
-A nic.
Spojrzałam na moją córkę. Nawet nie mrugnęła.
<Soul?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz