środa, 18 lutego 2015

Od Gabrielle, wyprawa dzień V

Tak, na Księżyc! Błogosławiona trawa i jakiś dziwny krzaczek! I świerk. Chyba nie tylko ja miałam dość bieli, bo Hikari, Boris i Ann rzucili się razem ze mną na trawę i porządnie wytarzali. Super! Nawet Nora podbiegła do drzewa i objąwszy je łapami mocno wytarła sobie łuski. Źrebiątko podniosło głowę i cicho zarżało. Może jednak nie umrze? No nic, ja zebrałam kilka szyszek z pod świerczka na pamiątkę, a potem rozłożyliśmy namiot, śpiewaliśmy i tańczyliśmy.  Nora coś tam po swojemu wyryczała, a młode jak zwykle wcisnęło się w kąt, ale nie odwróciło się do nas zadem, tylko uważnie patrzyło. Z tego co wiem, to klaczka. Ewentualnie wypuścimy ją, jak już będzie dość duża, aby radzić sobie sama. No nic, chyba trzeba iść spać. Dziś pilnuje Hikari. Matko, chciałabym już znaleźć się przy Soul'u i maluchach, nawet, jeśli miałyby mnie zagryźć na śmierć. Jak ja się za nimi stęskniłam :*
Macie zadanie! Napiszcie opo o V dniu dłuższe od mojego! Jak nie dacie rady, to zostajecie na tym BIAŁYM pustkowiu! HA! :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz