Szłam przez watahę. Było idealnie na spacer. Wiał lekki wiatr, a na
niebie były chmury. Kochane chmury które zakrywały przeklęte słońce.
Zerknęłam w górę. Mam nadzieje, że teraz kochane chmurki nie pójdą sobie
na spacer tak jak ja. Zaśmiałam się. Popatrzyłam na swoje łapy, które
powoli kroczyły po ziemi. Wyglądały jak małe drzewka rosnące w trawie.
Potrząsnęłam głową
Co ja sobie
wyobrażam!<< Warknęłam na siebie lekko. Widocznie moja wyobraźnia
była dosyć bujna. Tylko gdzie ja coś takiego wykorzystam. Wzięłam
pierwszy lepszy liść w pysk. Rozejrzałam się i usiadłam. Puściłam
listek, a ten powoli opadł na ziemię. Zaczęłam go szturchać łapą. Po
paru minutach leżałam na plecach bawiąc się listkiem. Taki mały, lecz
daję tyle radości. Złapałam go i wstając ruszyłam dalej. Koniec tej
zabawy. Poszłam dalej. Usłyszałam za sobą słowo "Cześć". Odruchowo
odwróciłam się i zaczęłam warczeć, idąc przy tym do tyłu.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz