Patrzyłam oniemiała na pierścionki.
Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Z zaskoczenia usiadłam na
ziemi. Soul wyraźnie się zmartwił.Spóścił głowę.
-Tak-szepnęłam. Basior uniósł łeb.-Co powiedziałaś?-zapytał z nadzieją.
-Tak! Tak, tak, tak, tak!-wykrzyknęłam i rzuciłam mu się w objęcia. Pocałowaliśmy się i ruszyliśmy na dalszy spacer. Cały czas rozmawialiśmy o ślubie, i ustaliliśmy, że sprężymy się i wyjdziemy za siebie jeszcze przed wyprawą. Jutro Soul będzie miał wieczór kawalerski, a ja panieński. Byłam szczęśliwa. Martwiło mnie jedno-jak na to zareaguje Mer?
Usiedliśmy na pewnym kamieniu i trwaliśmy w milczeniu, przytuleni do siebie. W końcu, Soul szepnął:
-Just już późno. Wracamy?
-Tak. Chodźmy-odparłam i wstałam. Ruszyliśmy do siebie, nadal wtulałam się w niego. Kiedy dotarliśmy przed nasze jaskinie, pocałowaliśmy się po raz ostatni i pożegnaliśmy się. W podskokach ruszyłam do siebie. Nuciłam sobie pod nosem. Rozpaliłam ognisko i położyłam się na skórach. Zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz