Anabeth zebrała piękne kwiaty,
niezapominajki, moje ulubione. Były niebieskie i fioletowe, oraz
różowe. Wadery uszyły mi suknię krutszą niż Anabeth, ledwo
opadała na ziemię, ale welon był z cienkiej zajączej skórki i
jednocześnie o wiele dłuższy, niż tren. Obracałam się
podekscytowana, aby obejrzeć cały ubiór. Była przepiękna. Miałam
naszyjnik, który dostałam od Borisa na wiazdkę, bo ładnie mi
pasował.
-I jak?-zapytała Diana-Śliczna- westchnęłam.
-Tylko nam tu nie zemdlej-zaśmiała się Anabeth. Jutro miał być mój ślub. Byłam podekscytowana. Nie mogłam się doczekać. Było już późno, ale jeszcze nie ciemno. Wadery wyszły, ale ja zatrzymałam Anabeth.
-Ann, chciałabyś zostać moją druchną?
<Anabeth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz