-Nie, dziś jestem cały dzień wolna - Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Mmm, a chciała byś ze mną gdzieś pójść? - Zapytał Rayan.
-Hmm, czemu nie? - Odparłam.
-Dobra, aaa, o której by Ci pasowało? - Zapytał się mnie basior.
-Może być 18:00. - Odparłam.
-Okej, to do zobaczenia. - Powiedział Rayan, po czym ruszyłam w
stronę jeziora wodospadów. Kiedy doszłam na miejsce, weszłam do wody i
wzięłam porządną kąpiel. Później położyłam się na mocno nasłonecznionej
skalę
Jak w końcu moje futro wyschło, wróciłam do jaskini. Jak weszłam zastałam totalny chaos... Nathan próbował zjeść Nirvanę!
-Nathan. - Wystarczyło jedno słowo, i ptak odsunął się od gryzonia.
-Widzę że Twoje skrzydło coraz lepiej, chyba niedługo Cię już
wypuszczę, no chyba że nauczysz się dobrych manier. - Powiedziałam,
Nathan popatrzył się na mnie, po czym poszedł do swojego gniazda które mu wplotłam z gałązek. [...] Była już 18:00. Wyszłam z jaskini, Rayan już na mnie czekał, miał ze sobą kwiaty.
-To dla ciebie. - Powiedział basior, i wręczył mi bukiet, cudownie pachniały.
-Dziękuję, są przepiękne! - Odparłam, po czym ruszyliśmy... Właściwie to nie wiem gdzie. Po prostu szłam za Rayanem...
<Rayan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz