17.02.15 Dzień III
Dziś było ciężej niż zwykle; napadła na nas burza śnieżna. Było ciężko, Norze trzeba było zawiązać oczy, bo nie chciała iść. Natrafiliśmy na tropy unipegów. Podążaliśmy za nimi, aż natrafiliśmy na niewielki tabun. Położyły się na ziemi i okryły głowy skrzydłami. Młode były w środku, jednak jedno było poza kręgiem-chude i mizerne. Podeszłam po cichu z Hikari i związałyśmy źrebię-nie miało sił, aby się bronić. Po kilku minutach burza ustała, a my ruszyliśmy w drogę do obozu. Rozłożyliśmy się i ogrzaliśmy młode. Dostało też nieco mleka, które zebrałam przed wyjazdem. Piło chętnie, jednak się nas bało i noc spędziło ze spętanymi nogami, w przeciwległym końcu namiotu. Norze rozłożyliśmy mały namiocik, aby nie miała kontaktu z maluchem. Jest wesoło-śpiewamy i pozwoliliśmy sobie zjeść więcej niż normalnie, jako że zdobyliśmy nasz cel. Boris nawet zatańczył z Hikari, a ja z Ann. Było wesoło. Zostało nam kilka dni na powrót. Wyrobimy się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz