-Ty chyba se żarcisz.
-Nie.
-Przepuszczasz okazję na najlepsze i
najtrudniejsze do zdobycia mięso na naszych terenach. Ja jedno
zabiję, nie wiem jak ty, ale moja rodzina powiększy się za kilka
dni o pięć wilczków, a ja będę przez to niedysponowana. Soul
będzie polować dla nas sam, a Mer jest za młoda. W dodatku jelenie
i daniele odeszły kilka kilometrów. Nie przepuszczę takiej
okazji!
-Pro-oszę pani... Tutaj niedawno padła
koza z koźlątkiem, możecie je sobie wzią... ąć-szepnęło
sparaliżowane koźlę. Spojrzałyśmy na niego z zaskoczeniem. Młode
przełknęło ślinę, jego towarzysz zrobił to samo.
-Niech wam będzie. Macie niesamowite
szczęście. Ale nie odpuszczę wam drugi raz-warknęłam i poszłam
po padliny. Były świeże i w miarę grube. Oraz zdrowe. Matka miała
na ciele rany. Chyba napadł ją inny wilk, ale uciekła.
-Pomożesz mi?
-Jasne. Biorę matkę, ty weź
młode-powiedziała i wzięła w zęby kozę, a ja poszłam w jej
ślady, pomagając jej nieco i niosąc młode.
<Ann?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz